Co robić kiedy masz już dość opieki nad dzieckiem? 5 porad jak nie oszaleć
Ostatnio miałam ciężkie dni i dopadł mnie kryzys. Pierwszy raz od dłuższego czasu ( miałam tak tylko krótko po porodzie) zatęskniłam za czasami, kiedy byliśmy w trójkę. Krótko trwał ten stan, ale jednak. Takie towarzyszyły mi emocje i postanowiłam o tym napisać.
Emma jest bardzo wymagającym niemowlakiem, jest dzieckiem praktycznie 'nieodkładalnym', a jak już leży to trzeba leżeć z nią i ją ciągle zabawiać. Myślałam, że z miesiąca na miesiąc będzie łatwiej, ale póki co jest trudniej. Może też dlatego, że jest starsza, chciałaby poznawać świat, a nie bardzo ma jak. Mobilna, na razie nie jest i nie zanosi się, że szybko będzie. Ale nie o Emmie chciałam pisać, tylko o tym, jak może się czuć matka i co najważniejsze o tym, że takie odczucia są normalne i mijają.
Po tygodniu choroby całej naszej rodziny zasypiałam z nadzieją i planami na jutrzejszy dzień. Czułam, że życie we mnie wstąpiło. Nawet miałam plan się ładnie ubrać. Ach ten chichot losu;) Wystarczyło się obudzić i czar prysł. Bałagan w domu, starsza córka ciągle czegoś chce, zaczęły się ferie, więc chciałabym ją czymś zająć, żeby nie siedziała pół dnia przy tablecie. Trzeba zjeść, trzeba sprzątnąć kuwetę, wstawić pranie, odkurzyć podłogę, trzeba umyć włosy i masa innych rzeczy, które trzeba...a ten jeden mały człowieczek sobie wymyślił, że on będzie przy mamusi, bo tak bardzo mamusie kocha i nie ma innej opcji. Mamusia jest najlepsza, a już najlepiej jak trzyma właśnie w swoich ramionach. Nauka raczkowania i siadania może zaczekać;p Teraz jak to pisze, to chce mi się śmiać i mam naprawdę pozytywne emocje do tego mojego małego misia koali, ale przez cały dzień łatwo nie było. Więc pomyślałam sobie, że spisze kilka rzeczy, które mogą pomóc, wtedy kiedy jesteśmy zmęczone albo przynajmniej, żeby nie doprowadzić do poważniejszego kryzysu matczynego! I bez względu na to ile mamy dzieci. Czy jest to jedno, czy nawet piątka. Czy masz dużo prania i sprzątania, czy nie, bo to nieistotne. Nawet nie chodzi mi o zmęczenie fizyczne. Ja na przykład bym bardzo chciała być zmęczona tak po ludzku. Oj jak ja bym chciała wysprzątać mieszkanie, ugotować porządny obiad, upiec ciasto, iść na zakupy, pobawić się z Nel i paść wieczorem z takiego fizycznego zmęczenia. Mnie, takie zmęczenie nie grozi, bo jak już wspominałam Emusia ma inne plany na moje życie. A więc chodzi o takie chwilowe wypalenie emocjonalne. Gdzie masz wrażenie, że zaraz oszalejesz i czujesz się jak więzień we własnym domu.
A więc od czego zacząć?
1. Skorzystaj z pomocy innej osoby. Męża, mamy, teściowej, przyjaciółki itd. W zależności kto, akurat dzisiaj jest pod ręką. Niby takie oczywiste i po co ja to w ogóle pisze, ale tak naprawdę wcale nie takie oczywiste. Bo jak już trzeba kogoś poprosić o pomoc, to my jednak lubimy zgrywać bohaterki. Choć z nam takie mamy, które nie mają z tym problemu i bardzo dobrze! Przynajmniej dbają o siebie w ten sposób.
Może akurat babcia marzy, by wziąć wnuka na spacer? U nas akurat może tylko mąż wyjść z córką na spacer, bo ona nawet przy babciach płacze na dłuższą metę... (tak, ciężki przypadek.)
Kiedy nie ma Emmy, chociaż godzinę obok mnie to mój umysł odpoczywa tak, jakbym była na tygodniowym 'chilloaucie' w dodatku na rajskiej plaży. Ale nawet kiedy nikt się nie może zająć dzieckiem, bo akurat takie jest dziecko, może chociaż ktoś napije się z nami kawy albo porozmawia, jak nie osobiście to przez telefon? Myślę, że każdy ma taką osobę, od której może choć trochę spodziewać się pomocy czy rozmowy. Nie izolujemy się od ludzi;)
2. Jak już nie może być lepiej to niech będzie śmieszniej. Ulubione powiedzonko mojego męża z czasów szkolnych. Samo wypowiedzenie tego sprawia, że zaczynam się śmiać.
Mówi się: śmiech to zdrowie! I jest w tym naprawdę dużo racji. Gelotologia to nauka na temat śmiechu i jego działaniu na nasz organizm i psychikę, śmiech wykorzystuje się nawet w terapii. To nie brednie wyssane z palca, ale sama prawda! Mnie to pomaga bardzo, a temat geloterapii zamierzam zgłębić jeszcze bardziej. Ja na poprawę humoru lubię oglądać seriale komediowe, a szczególnie mam jeden taki, który zawsze mi poprawi humor. Wiem, że odcinek się skończy, a rzeczywistość zostanie, ale czym więcej śmiechu tym więcej sygnałów do mózgu, że dzieje się coś pozytywnego. Na dłuższą metę to pomaga.
3. Zrób coś dobrego dla Siebie samej. Kiedy już, ktoś Ci zabierze dziecko albo ono śpi, wykorzystaj ten czas na zrobienie sobie przyjemności. Nawet gdyby miało to trwać krótko. Ja dzisiejszą dłuższą drzemkę Emmy wykorzystałam na czytanie książki, wypicie kawy i zjedzenie pysznego ciasta. W dodatku w doborowym towarzystwie mojego kota, który wskoczył mi na kolana i głośnym mruczeniem zaznaczał swoją obecność. Uwielbiam! A w stronę sterty prania do złożenia, po prostu nie patrzyłam;)
4. Wyobraź sobie lepszy czas. Pomyśl o chwilach, kiedy te ciężkie miną. Bo one miną, i to szybciej niż Ci się wydaję. Spodziewam się, że nie długo będę z rozrzewnieniem i tęsknotą oglądać zdjęcia malutkiej Emmy;)
5. Postaraj się zauważyć coś pozytywnego. O ile nie zmagamy się z depresją, to nawet kiedy mamy chwilowego doła to jesteśmy w stanie dostrzec te pozytywne strony, swojej sytuacji. Ja np. dostrzegłam kilka: mam temat na bloga, kiedy karmię piersią wykorzystuje czas i czytam, albo pisze na telefonie, przeglądam sukienki na wyprzedażach, mam dużo czasu na rozmyślanie i planowanie;)
To sposoby, które leżą w zasięgu mojej ręki. Tylko tyle, a może aż tyle...
🥰👍
OdpowiedzUsuń