Podróż w aucie z krzyczącym niemowlakiem

 


 Zastanawiałam się nad tematem kolejnego wpisu i nie byłam pewna, jaki poruszyć problem, zagadnienie. Do czasu, kiedy nie wsiadłam ze swoją ośmiomiesięczną córką do auta. I wtedy sytuacja, która zazwyczaj mnie przytłacza, okazała się właśnie tym tematem. Czyli o nieustającej awanturze w samochodzie. 

 Większość niemowlaków uwielbia jazdę samochodem i już od pierwszych chwil w foteliku, czują błogość i usypiają. Podróż zapewne jest wtedy przyjemnością, można obserwować to, co się dzieje na zewnątrz, podziwiać widoki, czy np. wykorzystać czas by dokończyć rozmowę z mężem. Być może nawet rodzice się nad tym nie zastanawiają, jaki mają komfort podróżowania. Pisze zapewne, być może, bo ja 'szczęśliwym' trafem mam dziecko, które takowej jazdy nie znosi. Wierzę, że nie tylko ja mam z tym problem, że gdzieś tam są rodzice, którzy zmagają się z tym samym. Gdzie droga od punktu a do punktu b jest walką o przetrwanie. I niestety nie tylko moją, ale córeczki także. U nas najgorzej jest, kiedy musimy wjechać do dużego miasta, a sygnalizacje świetlne są niemalże co 100 metrów. Emmie udaje się uspokoić, a tu znowu trzeba się zatrzymać, bo akurat czerwone światło i powtórka z rozrywki. Mogłoby się wydawać, że jestem uodporniona, gdyż z pierwszą córką było tak samo, ale nie, nie jestem. Na to się chyba nie da uodpornić! Dziś po prostu jestem świadoma, że moje dziecko jest wysoce wrażliwe i tak funkcjonuje jej układ nerwowy, tak ma, jak z wieloma innymi rzeczami. Jej jest o wiele gorzej niż mnie, bo ja jestem dorosła i rozumiem. Ona natomiast nie wie, co się dzieje. Mamusia, która jest na każde zawołanie, każe jej być tam, gdzie ona czuje się niekomfortowo. W tym momencie polecam ciekawy artykuł, który opisuje dzieci o specyficznych potrzebach, nazywanych High Need Baby. Jeśli ktoś szuka odpowiedzi, dlaczego jego dziecko się tak zachowuję, to może akurat znajdzie odpowiedź. https://dziecisawazne.pl/high-need-babies-wyjatkowe-dzieci/

 Ja, jakbym czytała w 70% o własnej córce. I choć wiem, z czego to wynika to i tak świadomość ta nie pomaga w momencie, kiedy trzeba gdzieś pojechać. Mnie na samą myśl robi się niedobrze. 

 Ostatnio czekając w poczekalni do lekarza, spotkałam kobietę z córeczką w podobnym wieku do mojej, i jak to matki mają w zwyczaju, zaczęłyśmy rozmawiać o naszych pociechach i wymieniać się swoimi doświadczeniami. Kiedy powiedziałam, że moja córka strasznie nie lubi jeździć w samochodzie, ona odpowiedziała mi, że jej też nie lubi. Przez chwilę poczułam się, jakbym odnalazła bratnią duszę, ale zaraz po tym dodała- już po dwudziestu minutach marudzi;) - A jednak to nie to! Nie rozumiemy się;) - pomyślałam. 

 Chciałabym Wam napisać, że jest rozwiązanie tej wyjątkowo niekomfortowej sytuacji, ale niestety nie ma. Są tylko środki zaradcze;) My ograniczamy jazdę samochodem do niezbędnego minimum, wybieramy pory drzemek, wtedy jest szansa, że szybciej zaśnie w samochodzie. A kiedy nie udaje nam się trafić w czas drzemki, bo tego akurat wymaga sytuacja, to staramy się wyjeżdżać wcześniej, by móc robić przerwy w trakcie podróży. Od razu zaznaczę, że nigdy nie wyciągamy córki z fotelika w trakcie jazdy. Pamiętajcie ważniejsze od uspokojenia dziecka, jest jego bezpieczeństwo! 

 Na sam koniec mam tylko jeszcze dwie uwagi. Jedna do rodziców, którzy mają spokój w samochodzie: doceńcie to, macie szczęście;) A do rodziców, którzy tego spokoju nie mają; będzie lepiej, na pewno! Starsza córka, którą niegdyś parzył fotelik samochodowy jest teraz maniaczką podróży;)

Komentarze

instagram

Copyright © Komplikacje Mamy